Historia Miami zaczęła się ponad 10 tys. lat temu, kiedy wybrzeże Zatoki Biscayne zamieszkiwali Paleo-Indianie. Archeologowie posiadają bardzo mało informacji o ich kulturze. Więcej śladów pozostawili po sobie przybyli tu wiele tysięcy lat później Indianie Tequesta. Na początku XVI wieku populacja Indian na całej Florydzie sięgała 350 tysięcy, lecz od przybycia tu Hiszpanów w 1513 roku, życie tych pierwotnych mieszkańców zmieniło się radykalnie. Europejczycy przywieźli ze sobą choroby, na które Indianie nie byli odporni, i przemoc, która przeradzała się w wojny z wyposażonymi w nieznaną tubylcom broń przybyszami. 250 lat po przybyciu Hiszpanów większość plemion Indiańskich, w tym Tequesta, już nie istniało.
Od roku 1565 rozpoczął się prawie 250-letni okres panowania hiszpańskiego na Florydzie, przedzielony jedynie 20-letnim okresem brytyjskim w latach 1763-1784. W tym właśnie roku stary wilk morski i awanturnik Pedro Menendez założył St. Augustine, dziś najstarsze miasto w USA, rozpoczynając okres hiszpańskiej dominacji na półwyspie. Rok później Hiszpanie założyli misję na terenie dzisiejszego Miami, lecz została ona opuszczona kilka lat później.
Anglia przejęła Florydę jako rezultat wygrania Wojny 7-letniej – wojny o dominację w Ameryce Północnej, toczonej pomiędzy Anglią, Francją i jej sojusznikiem Hiszpanią oraz Indianami. Floryda wróciła jednak pod hiszpańską koronę 20 lat później w wyniku wyzwolenia się kolonii angielskich spod władzy Londynu. Tą wojnę o niepodległość, której efektem było utworzenie USA, historycy nazywają Amerykańską Rewolucją. Hiszpanie wspierali kolonistów dostarczając im broni, amunicji i innego zaopatrzenia, a jednym z warunków zawartych w porozumieniu pokojowym z Anglią było zwrócenie Florydy pod zarząd Hiszpanii.
Władze w Madrycie starały się zasiedlić Florydę aby prowincja zaczęła przynosić zyski. Polityka ta nasiliła się szczególnie podczas drugiego okresu hiszpańskiego. Na początku XIX wieku kilka rodzin z wysp Bahama osiedliło się nad rzeką Miami i nad zatoką Biscaynne zakładając tam małe gospodarstwa rolne. W 1821 r. Hiszpania sprzedała rządowi USA Florydę za 5 milionów dolarów wiedząc, że nie będzie w stanie obronić prowincji w obliczu amerykańskiej ekspansji. Wojska USA penetrowały bowiem półwysep pod pretekstem ścigania Indian Seminole i praktycznie kontrolowały wszystkie ważniejsze punkty.
W latach 30-tych XIX wieku ziemie pierwszych osadników z Bahamów zakupił Amerykanin Richard Fitzpatrick i założył tam plantację, na której pracowali niewolnicy przywożeni z Karaibów. Następnym właścicielem plantacji został jego krewny – William English. To właśnie William sporządził plan “Village of Miami” na południowym brzegu Miami River. Zanim opuścił swoje posiadłości aby wziąć udział w sławnej “gorączce złota”, zdążył sprzedać kilka działek aby zachęcić inwestorów do budowy Village of Miami. Trzecia Wojna Seminolska, która wybuchła w 1855 r., powstrzymała jednak osadników przed zakupem ziemi w tych rejonach. Pod koniec XIX wieku liczba białej ludności zamieszkującej południowo-wschodni kraniec Florydy nie przekraczała nawet 1,000 osób.
Miasto Miami narodziło się dopiero wraz z dotarciem tu linii kolejowej, choć miniaturowa osada handlowa z kilkoma domkami istniała tu o wiele wcześniej. Największy florydzki bard – Jimmy Bufet śpiewa o Miami, że trudno dziś uwierzyć, że miasto zaczęło się jako „trading post”. W 1894 r. właścicielami ziemi, na której William English zaplanował swoją Miami Village, byli Julia Tuttle i państwo Brickell. Multimilioner i wspólnik Johna Rockefellera, Henry Flagler, który inwestował w rozwój linii kolejowej biegnącej wzdłuż wschodniego wybrzeża Florydy, zakupił od nich setki akrów ziemi potrzebnej na poprowadzenie torów w kierunku Key West. Zobowiązał się dodatkowo do pomocy przy tworzeniu miasta i wybudował olśniewający Royal Palm Hotel, usytuowany u zbiegu Miami River i Biscayne Bay. Za jego pieniądze wybudowano też mieszkania dla robotników i kupiono działki na potrzeby publicznych urzędów. Faktycznie jednak ten wielki przemysłowiec planował zabudowę tego rejonu na długo wcześniej zanim doszło do spotkania z właścicielami ziemi.
Pierwszy pociąg przyjechał do Miami w 1896 r. Miasto rozbudowywało się już po obu stronach rzeki. Centrum stanowiła handlowa Avenue D, dzisiejsza Miami Avenue. Wraz z napływem coraz większej liczby ludności zaczęły powstawać typowe dla miast instytucje: gazeta, bank, sklepy i kościoły. Jednak tym, co odróżniało młode Miami od innych rozwijających się miast był okazały Royal Palm Hotel pana Flaglera. Ten 5-piętrowy budynek zawierał 400 pokoi dla gości. Wkrótce po otwarciu w 1897 r. stał się on popularnym miejscem wypoczynku dla najbogatszych amerykańskiej złotej ery: rodziny Rockefellerów, Carnegie czy Vanderbilt.
Na początku XX wieku Miami liczyło 1,681 mieszkańców a główną działalnością w mieście były usługi turystyczne. Pan Flagler był bardzo aktywny we wspieraniu rozwoju miasta. Dzięki niemu uzyskano federalne fundusze na budowę potrzebnej infrastruktury dla żeglugi morskiej, m.in. głębokiego kanału, zaś do Key West doprowadzona została linia kolejowa Flaglera. W 1906 r. uruchomiono projekt odwodnienia leżącego na zachód od Miami obszaru zwanego Everglades – bagnistego królestwa aligatorów. Akcja ta spowodowała dosłowny wybuch zainteresowania inwestorów tymi ziemiami. Budowa kanałów usuwających wodę z Everglades spowodowała rozwój aktywności spekulantów nieruchomościami, którzy kupowali miliony akrów ziemi aby ją wkrótce sprzedać o wiele drożej inwestorom z najdalszych stron USA. Nierzadkie bywały przykłady podejrzanych transakcji, w których naiwnym nabywcom sprzedawano tereny zalane wodą. Dlatego w sferach biznesu procederowi temu przypięto niechlubną etykietę “ziemi na galony”. Podczas hucznych obchodów 11 urodzin miasta, w 1911 r., nad Miami po raz pierwszy odbył się pokaz lotniczy. Pilot przeleciał maszyną braci Wright nad rozległym polem golfowym wybudowanym przez Flaglera. Efektem tego niezwykłego wydarzenia było utworzenie w Miami pierwszego w USA centrum lotnictwa. Sprzyjał temu klimat oraz topografia terenu. W momencie przystąpienia USA do I Wojny Światowej działało tu już kilka szkół pilotażu.
Od początku w mieście najszybciej rozwijała się turystyka. Wielu prominentnych gości budowało tu swoje letnie rezydencje, które prześcigały się w rozmachu i ekstrawagancji. Podczas budowy Villa Vizcaya najwspanialszego pałacu na Florydzie przy Brickell Avenue, zwanej “Millionaire’s Row”, multimilioner James Deering zatrudnił aż 10% populacji miasta! Liczba zaś ludności Miami rosła najszybciej w całych Stanach Zjednoczonych.
W latach 20-tych ubiegłego wieku Floryda, a w szczególności Miami, były świadkami największego boomu na rynku nieruchomości w historii USA. W 1925 r. w Miami i jego okolicach prowadzono budowy w prawie 1000-u różnych miejsc miasta jdnocześnie. Spekulanci sprzedawali oddalone od centrum o wiele mil działki z wielkimi zyskami. Na terenach dotychczasowych farm, łąk i lasów powstawała architektura reprezentująca hiszpański styl eklektyczny i neo-śródziemnomorski. W sąsiedztwie Miami powstawały nowe miasta, jak Coral Gables i Miami Shores a populacja całego regionu przekroczyła 100 tysięcy, co dało podstawy do ubiegania się miasta o status metropolii. Boom zakończył się jednak tragicznie dla Miasta. W 1926 r. większość spekulantów pozbyła się swoich nieruchomości i wyniosła się z Miami, w obawie przed widmem inflacji. We wrześniu tego samego roku przez miasto przeszedł tragiczny w skutkach huragan. Tysiące budynków legło w gruzach, setki rozpoczętych konstrukcji zostało zrównanych z ziemią. Ponad 100 osób zginęło. Cały region popadł w ekonomiczną depresję 3 lata wcześniej nim Wielka Depresja dosięgła resztę USA.
Magic City, jak nazywa się potocznie Miami, w latach powojennych doświadczyło największego w swej historii rozkwitu. Wielu żołnierzy, którzy stacjonowali tu podczas wojny, postanowiło wrócić i osiedlić się tu na resztę życia. Mówiło się o nich, że “piasek dostał im się do butów”. Znowu ruszyły budowy na przedmieściach a w okresach zimowych miasto zaczęły zalewać wielkie fale turystów z północy. W Miami powstało nowoczesne międzynarodowe lotnisko, a administracyjne granice miasta znacznie powiększono.
Gdy w 1959 r. Fidel Castro przejął władzę na Kubie wprowadzając tam komunistyczny reżim, Miami zostało dosłownie zalane kubańskimi uchodźcami. Pierwszą falę emigracji z Kuby stanowiły osoby wykształcone i przedsiębiorcy porzucający swoje biznesy i uciekający przed komunistami. Przybycie przedsiębiorczych emigrantów ożywiło ekonomię całego regionu Miami. Do kolejnych fal imigracji kubańskiej dołączali uchodźcy z Nikaragui i z Haiti. Miami stało się też oazą dla uciekinierów z latynoskich państw Ameryki Środkowej i Południowej, lecz ogromne obciążenie dla budżetu, jakie powodowali imigranci spowodowało, że u progu lat 90-tych XX wieku Miami było jednym z najbiedniejszych miast w USA. Nie bez znaczenia był również fakt, że wraz z napływem tysięcy Latynosów w metropolii Miami pojawiły się problemy z przestępczością i konflikty rasowe.
Obecnie w Miami żyje prawie 150 tysięcy samych tylko Kubańczyków, zaś pozostała część 400,000 społeczności miasta to Latynosi z innych części świata, Murzyni, liczna grupa Żydów i biali. Port w Miami przyjmuje rocznie największą w świecie ilość turystów, zaś Miami Dade Community College jest największym w świecie kompleksem uczelni średnich i wyższych.