Kultura amerykańskiego futbolu

0
71
4/5 - (1 vote)

Futbol Amerykański. W Polsce bardzo niszowy, w Stanach sport narodowy. Mimo podobnej nazwy, z piłką nożną ma niewiele wspólnego. A ile wspólnego mają kibic piłki nożnej z fanem futbolu? Okazuje się, że oprócz zasad gry, różni się również kultura kibicowania. Co to znaczy?

Futbol amerykański jest dla Amerykanina niczym tango dla Argentyńczyka, samba dla Brazylijczyka i piłka nożna dla Włocha. Całe futbolowe szaleństwo rozpoczyna się we wrześniu – rusza wtedy NFL (National Football League) – i kończy na początku lutego finałem Super Bowl. Czwartek z NFL rozpoczyna futbolowy weekend. Wszyscy fani, niezależnie od zmęczenia, samopoczucia czy obłożenia obowiązkami spotykają się w lokalnych pubach by obejrzeć mecz. Na kilku ekranach wyświetlanych jest równolegle kilka meczów, które Amerykanie są w stanie śledzić równocześnie. Ja, która zasady gry w futbol czytałam w drodze na stadion, z trudem ogarniam jeden. Mówiąc jednak, że kibice oglądają mecz, używamy trochę za dużego słowa. Polscy kibice piłki nożnej śledzą na ekranach każdy ruch piłki nie odrywając oczu od ekranu telewizora. Futbol amerykański to więcej przerw niż faktycznej gry. Tutaj jedynie spogląda się na ekran, nic więc dziwnego, że tak łatwo śledzić kilka meczów na raz.

Jak to w sporcie, każdy ma swoje sympatie i antypatie. Tutaj prawie wszyscy kibicują Carolina Panthers, drużynie z Charlotte, która w zeszłym roku zajęła drugie miejsce, ustępując tylko graczom z Denver. Co ciekawe jednak, serce do drużyny nie zależy od miejsca urodzenia tak bardzo jak w Polsce. U nas Warszawiak kibicuje Legii, a Wrocławianin Śląskowi. Raczej nikt z Poznania nie jeździ w koszulce Legii na mecze ukochanego klubu.

W Stanach, w jednym lokalnym pubie można spotkać fanów drużyn ze wszystkich Stanów. Fani jednych dogryzają drugim, ale wszystko to w atmosferze dobrej zabawy. Jedni nabijają się z drugich, ale w sumie tylko po to, żeby w końcu przybić sobie piątki. Nie latają kufle, nie kończy się bijatyką. Tego chyba polscy kibice mogliby się nauczyć i tego możemy pozazdrościć Amerykanom.

Podobnie jest z kibicami na stadionach. Będąc w Atlancie, wstrzeliliśmy się akurat w weekend meczu Atlanta Falcons przeciwko Carolina Panthers. Od samego rana, w centrum gęsto było od kibiców w niebieskich i czerwonych koszulkach. Przejawów agresji? Zero. Za to dużo uśmiechów i pozdrowień.

Przeczytaj również:  Iowa

Solidarność z drużyną również okazywana jest w szczególny sposób. Nasz znajomy, wychowany w Ohio i w miłości do tamtejszej drużyny, postawił w pubie totalnie obcemu mężczyźnie piwo tylko dlatego, że ubrany był w koszulkę jego ukochanego zespołu.

Sobota jest dniem ligi akademickiej, w której grają drużyny amerykańskich uniwersytetów i college’ów. Nie jest to liga profesjonalna, przez co mieliśmy ją za coś niszowego i cieszącego się dużo mniejszym zainteresowaniem. Nic bardziej mylnego. Stadion Ohio State University mieści 100 tys. kibiców i jest pełny na każdym meczu. Bywa i tak, że kibice dużo bardziej utożsamiają się z ligą uniwersytecką niż zawodową z racji solidarności z uczelnią, na której studiowali. Zasady te same co w czwartek – spotkania towarzyskie na stadionach, w barach i w domach. Z piwem i przy grillu i niemal zawsze w barwach klubowych. Niezaprzeczalnie, koszulki, bluzy i gadżety futbolowe stanowią lwią część amerykańskiego biznesu odzieżowego ? Ci najbardziej zatwardziali fani, koszulki lub czapeczki noszą na sobie cały rok albo przynajmniej w sezonie. Futbolowy weekend kończy się w poniedziałek, kolejnym meczem ligi NFL.

I najważniejsze. Kibice są ze swoją drużyną na dobre i na złe. Carolina Panthers, zeszłoroczni w-c mistrzowie, w obecnym sezonie przegrali pierwsze 7 meczów. Teraz, pod koniec sezonu grają już o pietruszkę, a jeszcze w zeszłym tygodniu nasi znajomi, zatwardziali kibice Panter jechali 8 h do Waszyngtonu by przy temperaturze 0 stopni spędzić 3 godziny na stadionie ze swoją drużyną.

Tak bogata kultura futbolu, by przetrwać musi opierać się na solidnych fundamentach. W naszym 4-tysięcznym Elkin, przy lokalnej szkole stoi stadion, którym nie pogardziłoby niejedno duże polskie miasto. Nawet niewiele znacząca szkolna liga ma swoich kibiców, barwy i otoczkę. Każda szkolna rozgrywka to wielkie wydarzenie z udziałem komentatora, szkolnej orkiestry, cheerleaderek i odśpiewanym hymnem. Nie ma tu miejsca na polskie “to my gramy bez koszulek, a Wy w koszulkach”.

Ciekawym doświadczeniem jest też obejrzenie meczu ligi zawodowej na stadionie, ale to już materiał na kolejny artykuł.