Times Square
Żadne jednak jak dotąd miejsce nie było tak zatłoczone jak nasz kolejny punkt wycieczki, czyli Times Square. Znany chyba wszystkim plac z niezliczoną liczbą świecących reklam przyciąga, szczególnie wieczorem, rzeszę turystów. Przyciągnął i nas. Naszą główną misją było w kawałku i nie rozdzielając się dotrzeć do punktu, z którego można było zrobić sensowne zdjęcie. Misja została zakończona pomyślnie i mimo, że nie przepadam za tak zatłoczonymi miejscami uważam że jest o miejsce, które każdy musi zobaczyć zwiedzając Nowy Jork. Mimo, że Times Sqare wygląda szczególnie imponująco właśnie wieczorem, zwiedzanie w dzień też jest ciekawe, a można uniknąć tłumów i spokojnie usiąść na znajdujących się tu schodach i pogapić na neony.
Przy Piatej Alei znajduje się również duży Hard Rock Cafe, jeden z większych, w jakim do tej pory byliśmy i z wyjątkowo okazałą liczbą pamiątek po The Beatles, Led Zeppelin i Elvisie Presleyu. W końcu Hard Rock w takim mieście jak Nowy Jork do czegoś zobowiązuje. My gorąco polecamy wejść chociaż na chwilę.
Empire State Building
Uwieńczeniem pierwszego dnia zwiedzania było wdrapanie się na Empire State Building, jednej z ikon Nowego Jorku i USA. Marzenie architektoniczne Ted’a Mosby’ego i miejsce spotkania Sam’a and Annie. Budynek znajduje się nigdzie indziej jak oczywiście przy Piątej Alei. Było to jedyne miejsce – oprócz restauracji – gdzie tego dnia wydaliśmy pieniądze. Bilety za wjazd na górę ESB zakupiliśmy w biurze obok budynku. Ciężko mi powiedzieć czy można zaoszczędzić na biletach kupując je przez Internet, bo tego nie sprawdzaliśmy. Pewne jest natomiast, że nie warto kupować ich od naciągaczy krążących wokół budynku. Niestety by dostać się na górę trzeba odstać swoje w kolejce. Nam dopisało szczęście, bo po około dwudziestu minutach byliśmy na górze. M., dla którego była to druga wizyta w ESB, za pierwszym razem musiał odstać godzinę. Glowny taras widokowy znajduje się na 86. piętrze, ale istnieje możliwość wspięcia się 16 pięter wyżej za 15$ drożej. Nocny widok miasta zapiera dech w piersiach, a nie wykluczone, że jeszcze tu wrócimy, by przyjrzeć się wszystkiemu w dziennym świetle.
